czwartek, 11 września 2014

YOLO trip. 3miesiące na Long Island


3 miesiące w Southampton zleciały jak jeden dzień. Do napisania notki zbierałam się milion razy aż w końcu po zakończeniu pracy mi się udało. Nie mam bladego pojęcia od czego zacząć. Pracowałam w Seasons of Southampton, robiliśmy imprezy dla milio/biliarderów, którzy nie mają pojęcia co zrobić z pieniędzmi. Śmieszne jest to, że kiedy zamawiali u nas np kolacje nad oceanem i chcieli zrobić sobie ognisko osobno płacili za wypożyczenie siedzień a'la snopki siana które są warte 5dolców sztuka, osobno za marshmallow'sy, czekolade i herbatniki łącznie warte jakieś 20dolarów a Seasons kasował ich 200dolarów za snopki i 200dolarów za herbatniki. Jedną z ostatnich imprez były pierwsze urodziny dzieciaczka, który nic z nich nie będzie pamiętać a rodzice wydali 80 tysięcy dolarów. Ogólnie pracy nie polecam, w kontrakcie zagwarantowane miałam 40h tygodniowo i owszem robiliśmy nawet po 50/60h tygodniowo ALE pracowaliśmy 3 lub 4 dni w tygodniu, więc przychodząc do pracy na 6rano w piątek, pracowaliśmy do 4rano w sobote i na 6rano w sobote wracaliśmy do pracy i tak dalej- w niedziele wieczorem wyglądałam jak zombie. Dużym plusem w pracy byli ludzie dzięki którym nie mogę narzekać, że było nudno. Tyle o pracy. Za rok wracam do Hamptons, ale będę pracować dla innej firmy.

Co nieco o Southampton. Miasto dla bogatych i bogatszych. Sezon trwa od Memorial Day, który w tym roku wypadł 26 maja i kończy się w Labor Day 1 września. Mówiąc kończy się, mam na myśli definitywny koniec. Całe lato Hamptons jest zatłoczone, lambo goni kolejne lambo, cała Main Street pęka w szwach a teraz? Jest okropnie przygnębiająco, nie ma żywego ducha, gwałtowne ochłodzenie, szaro, buro i ponuro. Dlatego też czas na ucieczkę w jakieś inne miejsce.

Znalezione w internecie:

http://podroze.gazeta.pl/podroze/56,114158,10786992,The_Hamptons_w_stanie_Nowy_Jork__USA,,4.html

Co robiłam przez 3 miesiące? Zmieniałam domy :D Jak w pierwszym poście wspomniałam na początku wylądowałam w całkiem fajnej willi, ale po jakiś 3 tygodniach razem z nowo poznanymi znajomymi zaczeliśmy szukać czegoś tańszego. ( tu płaciłyśmy z Lerą 1200dolarów miesięcznie za pokój). Znaleźliśmy dom! Oddalony 4 mile od pracy tak samo jak poprzedni dom, ale uwaga, uwaga za 200 dolarów miesięcznie od osoby + rachunki czyli razem około 350 za miesiąc. Deal życia! Żyliśmy sobie jak w rodzinie: ja, Lera, Maciuś i Patryk. Patryk gotował, my sprzątaliśmy, obiady na tarsie, wieczorem filmy i głupoty i wspólne mycie zębów. No ale tutaj znowu jakieś ALE- właścicielka troche lekko nienormalna. Po 2 tygodniach byliśmy bezdomni. Siedzieliśmy na najpiękniejszej plaży w okolicy, piliśmy piwko i znaleźliśmy rozwiązanie. Ja i Lera wynajęłyśmy znowu pokój za 1200dolarów miesięcznie u znajomego amerykanina a chłopaki dołączyli do reszty ludzi zatrudnionych w Seasons i zamieszkali w domu należącym do naszej szefowej. W sierpniu jakos tak wyszlo, ze w moim wynajetym pokoju spedzilam tylko 5 nocy, reszte razem ze wszystkimi w seasonowym domku. A w międzyczasie wycieczka do NYC- w pięć osób (ja, 2chłopaków z Irlandii i parka z Bułgarii) wypożyczyliśmy samochód i pojechaliśmy na 2 dni do NYC, żeby za bardzo nie tęsknić za Hamptons zabookowaliśmy noc w hotelu Hamptons Inn Manhattan Soho. Na 19 piętrze hotelu mieliśmy taras widokowy, na którym się upiliśmy i poszliśmy na miasto, wróciliśmy na 420 i spać. Następnego dnia zwiedzanie NYC i wieczorem wyjechaliśmy z miasta. Didi miała dużą potrzebę skorzystania z toalety kiedy jechaliśmy highway'em, zjechaliśmy zjazdem który był zamknięty (tzn w momencie w którym zjeżdżaliśmy brama była otwarta bo pracownicy wracali do domu), nie było możliwości wyjazdu więc musieliśmy wjechać z powrotem na highway pod prąd- myślałam, że zginę. Któregoś dnia pojechalam do Montauk- prześliczne miasto, ale zdjęcia i coś o nim w następnej notce. Każdy wolny dzień spędzaliśmy na plaży, na Coopers Beach. W środy chodziliśmy na Ladies Night do Publick House na imprezy- całkiem, całkiem.

Teraz? Nie ma tu kompletnie co robić, wszyscy wrócili do domu, jest nudno i smutno- czas iść do przodu. A teraz zasypię was trochę zdjęciami. Buziaki :*


1. Montauk



























2. Sunrise on Cooper's Beach


3. Southampton




#420 #track10

Maćka ręka

Ja i Maciuś- bardzo ciekawa postać.


Paryk, również bardzo interesująca postać. Znany również jako Grzesiek.



Prospect Street.Season'sowy domek.




Didi <3

Clamman "food"


Maciek's nightmare


July, Patrick's first zipping


#420 again. Britney- the most positive person I know in the whole world




woooooooooooow rabbit :P















please, make my dream come true. almost like Trevi Founttain (next thing on my bucket list)







najlepsze lody w SH







stare wiatraki są tu wszędzie, bladego pojęcia nie mam dlaczego.
baywatch looking for Pamela. my lovely boys <3







nasz główny środek transportu- rowery




4. Last Patyo&Didi day in SH




gooooooodbye Patyo! :)))



5. Random %pics

tu Cię mam Maciuś!




A teraz zdjęcia specjalnie dla mojego kuzynostwa:
before 1st tequila
after 1st drink

after 2nd drink

after 3rd&4th tequila
after whole bottle

in the meantime, girls also had fun.




next day:

different day:


when I will have my own house, my own family I will buy the same dog :) the cutest puppy ever.

a tutaj mamy Agnieszkę, bardzo fajna dziewczyna- mój współpracownik na następny rok. see you soon :*

first and last one party on Shinnecock Hills Road









6. New York City


















subway selfie
the best view ever.

very sad and hangover Shane in subway :D

ZIPcars


ptaszki na kwiatkach







goodbye New York





7. last trip to Hampton Bays








No to chyba na tyle :)
2minuty po wstaniu z łóżka
Grzesiu i Gosia, patrząc na to zdjęcie słyszę słynne łuu-uu

Maciuś w stylu Southampton.